Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

133
JASEŁKA.

— W Jerzym...
— A, prawda! jakiż ja głupi! Oczywiście, że zakochała się w Jerzym! No, cóż każesz duszko?
— Ty wiesz, że jéj sprzeciwiać się nie można!
— Oczywiście, że jéj się nie można sprzeciwiać!
— Hrabia nie był dotąd, choć obiecał; ona niespokojna.
— Ale widocznie niespokojna...
— Jedź do Robowa i oddaj mu wizytę.
— A jakie pójdą konie? spytał żywo Jędruś.
— Na ten raz trzeba wystąpić: weź moje i koczyk nowy, a ubierz się porządnie...
— Otoż to, jak się mam ubrać? spytał znowu mąż posłuszny, który nic nie robił bez pozwolenia.
— Frak granatowy, nankiny i guziki z brylantami.
— U ciebie schowane, duszko.
— Ja ci je dam.
I tak wybrał się do Robowa pan Jędrzéj, a odwiedziny jego istotnie zmusiły Jerzego przybyć do nich nawzajem.
Pannę Anetę zastali smutną, zamyśloną i trochę mizerniejszą niż ostatnim razem; oczy jéj tylko większym ogniem jaśniały, ale milcząca była przeciwko zwyczajowi swojemu, poważna, prawie bojaźliwa.
Jędruś, który się tego dnia gości spodziewał, bo miał szpiegów w Robowie, wszystko urządził stosownie, aby o domu dać wyobrażenie przyzwoite. Służba wdziała wicemundury herbowe, szwajcar siedział w chatce, w ogrodzie umieciono było i uporządkowano, w salonach pachnąco i strojno. On sam wdział pełny strój nankinowy, w którym tak się lubił widzieć, że się nieustannie w lustrze przeglądał. Zdawało mu się na-