Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

88
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

— To z osłabienia JWPanie — rzekł — sił mam już mało. Gdybyś JWPan raczył kazać dać kroplę czegokolwiek, extra wody, któréj dla słabego żołądka znosić nie mogę: byle co do pokrzepienia...
Uczuł to pan Mąkiewicz, że mając mówić mu o synu, mógł zażądać czego chciał; a gdy hrabia zawołał na Pawła, aby kazał podać wódki, skłonił się z uśmiechem...
— Rzadko kiedy pić mogę — dodał skromnie — i to w niewielkiéj ilości; ale nie będąc w stanie przyjmować pokarmów dla zniszczonego zdrowia, muszę się posilać wódką z rady doktorów.
Hrabia wzruszył ramionami, aż i wódka nadeszła. Oczy Mąkiewicza błysnęły: wstał, zbliżył się, nalał kieliszek i chciwie go wychylił z pośpiechem, zakaszlując się, a nie chcąc utracić przywileju siedzenia, zaraz znowu padł na krzesło. Wzrok jego jednak pobiegł za flaszką, którą rad był zatrzymać dla dłuższego z nią obcowania, ale nielitościwy Paweł wyszedł z nią co najprędzéj.
— Otoż jak rzeczy stały: — mówił wytchnąwszy i otarłszy usta Mąkiewicz: — Kiedy tu syn JWPana przybył, wszystkich oczy zwrócone były na niego; ale mało było ludzi, którzyby wielką myśl i prawdziwie wzniosły plan edukacyi hartownéj, jaką JW Pan powziąłeś pojmowali. Ztąd pospolity gmin widząc go w ubogiém odzieniu, na lichéj strawie, bo tam ich gryczaną kaszą principaliter karmiono, a wiedząc o dostatkach ojca, niesłusznie ubolewał nad losem dziecka.
— Co komu było do tego, jak ja syna wychowywałem?
— Ludzie tacy są JWPanie, rzekł Mąkiewicz. Nic ich więcéj nie obchodzi nad to, co do nich nie