Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/375

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

369
JASEŁKA.

— A! nie ja! odparł Radwanowicz: ale nas tu jest kilku.
— To znowu do mnie, z tą głupią potwarzą!... rzekł regentowicz.
— Potwarz, po łacinie calumnia, roślina, która się krzewi na bujnych gruntach, species łobody i pokrzywy, a żywi się nią nierogacizna i...
— Znowu plecie! przerwał Lacyna: dosyć, że z tobą nawet o tém co nas wszystkich boli, pogadać nie można.. nawet o téj naszéj biedzie.
— O biedzie, czemuż nie. Bieda, miseria, nędza, prawie synonimy; biedą także zowie się vehiculum o dwóch kołach; dalejże co? mogę i więcéj o niéj ze starożytnych powiedzieć.
— Bóg wie co będzie z nami! Przyjedzie, gotów powypędzać! rzekł Lacyna zadumany.
— Nigdy w świecie, odparł chłodno Radwanowicz, który nie tracił nadziei do ostatka. Młody potrzebuje pomocy, z razu nie pozbywa się nikogo; dopiero gdy cnoty nasze wyjdą na jaśnię i okaże się, że regentowicz Lacyna umie tylko koperczaki stroić, a Radwanowicz bredzić trzy po trzy, to jest ni w pięć ni w dziewięć, naówczas... Ale zkąd pochodzi wyraz koperczaki? wiesz asindziéj? nie od kopru zdaje się, nie! ja nie wiem. Wpan to powinieneś wiedzieć intuitive?
— A! nie ma naszego starego! zawołał Lacyna: poczciwy to był człowiek! O mój Boże! cenić go nie umieliśmy!
— Ale ba! mówże jegomość w liczbie pojedynczéj. Ja nie lamentuję, ale wiem co straciłem: erudyt był pierwszego rzędu, primae classis, i żeby z nim człowiek jak bałamucił, jak kręcił i skakał od idei do