Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/293

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

287
JASEŁKA.

jaciół sprzedających różne napoje, do których miał słabość.
Trzeba bowiem wiedzieć, że professor wódki nie pijał, że się nią nawet brzydził, uważał ją za zgrozę, za rzecz zbydlęcającą, za właściwość chłopską; ale miód, piwo i wino, a nawet likwor słodki miał za trunek szlachetny, uczciwemu człowiekowi nietylko przyzwoity, ale nawet dla zdrowia et exhilarationis causa, jak powiadał, potrzebny. W tém teorya jego różniła się radykalnie od systematu potajemnie wyznawanego przez Lacynę, który w czystą tylko wódkę i spirytus wierzył, resztę mając za pomyje, lekarstwa i oszustwo, fabrykacye i trucizny. Nawet w wódce ingredyencyj żadnych nie przypuszczał, i znał tylko aquavitae, czyli prostą kotłówkę.
Ale to, między nawiasami — w Horycy szło wszystko jak po maśle. Paweł jednak, który namiętnie pół dnia tarł tabakę i wiązał niewody, jeśli się z panem nie kłócił, w drodze, na obczyźnie pozbawiony był tych rekreacyj; męczył się stary ruchem i pracą, i gderał na wyjazd z domu. Prosił go usilnie Herman, ażeby w Horycy pozostał; ale z tego o mało do kłótni nie przyszło, bo opuścić pana było to abdykować, a Paweł należał do tych, którzy chcą dotrwać do końca na stanowisku.
— A czy to ja już tam panu dojadłem, czy co? zawołał Paweł. Toć ja pana jeszczem wyniańczył, a chcesz żebym na starość dał komu innemu koło ciebie chodzić! O! tak! włóczysz się ty, to i ja się będę włóczył! Po co? tego ja nie wiem; ale ciebie nie porzucę.
I powlókł się Paweł znowu do Zarubieniec, gdy