Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

225
JASEŁKA.

uczuła ku niemu sympatyi za pierwszém widzeniem się na przechadzce; ale śmiałością swoją narzucił jéj się, zdumiał, zmusił do zajęcia. Teraz gdy ujrzała, że i mąż jéj podległ jakimś czarom, nie mogła już sobie wytłómaczyć inaczéj tego wszystkiego, tylko istotną chyba wartością człowieka, na któréj poznać się nie umiała.
Zresztą wszystko to pozostało dla niéj tajemnicą.
Maks dla kogo innego, bardziéj nawykłego do lepszego towarzystwa, byłby się zaraz zdradził swém kuglarstwem i fanfaronadą; ale hrabia odwykły od ludzi, brał wszystko za dobre, stracił miarę porównania, wydawało mu się to śmiałością człowieka, który czuje się powołanym do czegoś wyższego. Otto był milczący i przygnębiony.
— A! mówił w duszy: wszędzie i zawsze komedya, zuchwalstwo, obłuda, wyżéj idą niż skromność i prostota.
Mundus vult decipi, ergo... decipiatur: hrabia sam uprzedził żądanie Maksa, zaproponował koncert u siebie, ofiarując się gorąco nim zająć. Żona nigdy go od dawna nie widziała tak namiętnie zajętego obcą mechanice rzeczą; dla niéj coraz się stawał mniéj wytłómaczonym.
— Chyba Malczaka przekupił! mówiła w duchu, uśmiechając się z téj dzikiéj myśli.
Nie przypuszczała, by tak blizką była odgadnienia..
Otto niewiele więcéj rozumiał.
Hrabia półsłówkami, ostrożnie kilka razy Maksa o jego rodzinę zaczepił, ale ostrożny muzyk zbywał go pełném tajemnic milczeniem, lub odpowiadał w taki sposób, ażeby nie zbić posługujących mu domysłów.