Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

136
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

chcąc się czegoś więcéj nad to, czego się domyślał, dowiedzieć o majątkowém położeniu brata.
Zastał Żółtowskiego odpoczywającego w starym wysiedzianym fotelu, u kominka z książką w ręku.
Pokoik był biedny, ale schludny, i wygodniejszy może od pałacowych. Było w nim troszkę życia, coś co człowieka z uczuciem oznajmowało, choć zobojętniałego dla świata. Na oknie para wazonów, na stoliku kilka książek, na ścianie z porwanemi strunami gitara z lepszych czasów, kilka sztychów, na które był przywykł patrzeć.
A ciepło było, zacisznie i słowik w bzach przyśpiewywał pod oknem. Zerwał się Żółtowski, tak dostojnego obaczywszy gościa, rzucił książkę, ustąpił fotelu u komina, a małomowny zawsze, począł się tylko krzątać, by jak najlepiéj przyjąć Hermana. Chłopaka jak zwykle nie było; Iżet tylko stał we drzwiach, patrząc na skłopotanie pana i nieznaną sobie postać, ku któréj nie wiedział czy się łasić, czy mruczeć.
Trzeba zaś wiedzieć, że choć Żółtowski z dawien dawna znał Hermana, choć z daleka dziwy mu o nim prawiono, z nienajlepszéj wystawując go strony, — miał przecię dla niego szacunek wielki z powodu fortuny, jaką zrobił, i rozumu, którego w utrzymaniu majątku dał dowody. Dla Żółtowskiego, który nieustannie z kłopotami pieniężnemi miał do czynienia, wielkim wydawał się ten człowiek, mający taką do interesów głowę, że go nikt jeszcze nigdy nie oszukał, a z krociów dorobił się milionów.
— No! i ty tu sobie eremitą, eremitą, mój Żółtosiu! rzekł siadając w jego fotelu bez ceremonii hrabia. Ale ci tu w pustelni téj dobrze, cicho, miło, a ja myślę, że dużo do roboty nie masz?