Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jak się pan Paweł żenił i jak się ożenił.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   81   —

ptał długo, a Wydra w ramię go całował i milczał. Coś tylko w końcu powiedział, jakby.
— Stanie się wedle pańskiéj woli, toć to wielkie szczęście.
Paweł palce położył na ustach.
— Tst! proszę.
Na tém się skończyło. Nazajutrz Mondygierd odjeżdżał po śniadaniu, ale wybrał chwilę, gdy się sam został z panną Adelą, i coś długo jéj mówił, przyczém ją parę razy w rękę pocałował i raz rękę zatrzymawszy w swoich obu, (a ta mu się nie wyrywała), aż rumieńca dostał.
Przeprowadzał go Wydra aż do obijanika. Tu stanęli na uboczu i gadali długo z sobą, dwa razy p. Paweł skończywszy rozmowę powracał. Wydra rzekł w końcu głośno:
— Już niech pan będzie spokojny, że to się wszystko zrobi, jak pan każe.
Taka była zewnętrzna tych odwiedzin fizyognomia, dla obcych zagadkowa; nie potrzebujemy już jednak dłużéj taić przed czytelnikami, w niepewności ich zostawując, że p. Paweł uniesiony krewkością wiekowi swemu niewłaściwą, bardzo niezgrabnie oświadczył się pannie Adeli — klamka zapadła, został przyjęty. Prosił tylko o jedno, aby ślub zupełnie prywatnie i w największém sekrecie odbył się w Pińsku, o co on już miał się starać.
Dlaczego w sekrecie? Jedną z przyczyn najwa-