Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jak się pan Paweł żenił i jak się ożenił.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   80   —

dnak zawsze, nie dała tego poznać po sobie, powitała wesoło, zakrzątnęła się około przekąski, chłopiec się zajął zabawką przyniesioną i zniknął — i zostali sam na sam, od godziny pół do pierwszéj do samego zmroku.
Jak spędzili ten czas i pokierowali rozmową, co zaszło między nimi — autor nie może wiedzieć, a w domysły i hypotezy nie chce się puszczać. Jest jednak rzeczą pewną, że gdy oboje państwo Wydrowie przybyli, znaleźli chłopca swego przy nogach p. Pawła, a pannę Adelę obok na krześle w humorze wybornym, wesołą, niemal roztrzepaną, śmiejącą się i spoufaloną z Mondygierdem w sposób tak uderzający, że pani Wydrzyna oczom wierzyć nie chciała.
Wieczorem nie zaszło już nic ważnego, tylko panna Adela siostrę zaprowadziła do alkierza i tam pocichutku gadały żywo, dobry kwadrans, kilka razy pani Wydrzyna zawołała: „Nie może być“ — na co panna Adela odpowiedziała: „Jak Boga kocham.“ Potém słychać było:
— Historya z tysiąca nocy!
I uściskały się siostry, a Wydrzyna powróciwszy do pokoju, patrzyła na pana Pawła z taką ciekawością, jakby go zobaczyła po raz pierwszy.
Gdy kobiety wyszły, pan Paweł nim się zabrał na spoczynek, wziął Wydrę do kąta, ujął go za guzik od surduta, trzymał i coś mu pocichu sze-