Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jak się pan Paweł żenił i jak się ożenił.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   79   —

Pawłowi, miał bowiem to przekonanie, że kupcy na niego szczególniéj zastawiali sidła i targował się do upadłego. Nigdy nie dawał wyżéj nad połowę ceny żądanéj, staczając o nią walkę okrutną, nie żałując ani butów ani gardła. Wychodził ze sklepu, zawracano go z ulicy, w progu targ się wszczynał nowy, nowa rejtarada i powrót i t. p. Najmniejsza rzecz kosztowała go w ten sposób daleko więcéj, niż była warta, nie licząc tego, że zawsze go oszukiwano.
Ku wieczorowi nareszcie miał już dla chłopca zabawkę i kilka łokci kazimirku na sukienkę, dla matki sztuczkę floransu, za którą go odarto fatalnie i takąż w kolorze czulszym dla panny Adeli.
Razem wzięte kosztowało to sumy neapolitańskie, a co daleko gorzéj, w Pińsku obudziło podejrzenie i rozsiało plotkę, że p. Mondygierd gdzieś o jakiejś pannie myśli, bo już prezenta wozi.
Faktor nader delikatnie mu przymówił, ale dostał odprawę taką, że już drugi raz nie próbował nawet go zaczepić.
Gdy co komu jest przeznaczoném, to się już tak składa, że ani wybrnąć, ani się obronić. Pan Paweł przybywszy do Wydrów, trafił tak, że nie zastał ich obojga, bo oni właśnie pojechali byli do Pińska, znalazł tylko pannę Adelę i chłopca.
Chociaż z pewnością Wydrowie na wieczór powrócić mieli, panna się zmięszała niezmiernie — jak to tu gościa tego przyjmować! Przytomna je-