Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jak się pan Paweł żenił i jak się ożenił.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   55   —

więcéj, bo Mondygierd był małomówny. Nie zrażało to bynajmniéj gospodarstwa, którzy pilno zajmowali się tylko przyjęciem wszystkiém, co w domu było najlepszego. Gospodarowała najwięcéj panna Adela i ona téż najśmieléj jakoś obchodziła się z Mondygierdem, bo była nawykła do ludzi, niegdyś wychowaną będąc na dworze ks. Lubeckich. Że się tak pięknéj pannie nie trafiło dotąd wyjść za mąż, trzeba było przypisać chyba temu, że posagu nie miała.
Panicze z sąsiedztwa szalenie się w niéj kochiwali, ale bałamutnie, wcale nie myśląc iść do ołtarza, a co najwięcéj chyba sądząc, że ją wydadzą za kogoś — tymczasem panna i za dumną była i za rozumną, aby z życia robiła igraszkę — powoli więc owi adoratorowie poznikali. Pisarze prowentowi i młodzi ekonomowie nie znaleźli w jéj oczach łask — i tak, obojętnie dosyć wybierała się zostać starą panną, bo ten ktoś, jedyny, ku któremu wzdychała — ten ktoś ją, czy ona jego opuścić musiała.
Pan Paweł choć obywatel, dziedzic wioski i dobrodziej Wydrów, wcale nie czynił onieśmielającego wrażenia na pannie Adeli, a co było zupełnie wyjątkowém i osobliwém, śmiałem obejściem się z nim, panna Adela zaimponowała staremu kawalerowi.
Takiego jakiegoś otwartego, pół męzkiego tonu i maniery pan Mondygierd nie spotkał nigdy po