Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Hybrydy.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Istotnym powodem, dla którego baronowej salon się niepodobał, było jednakże, iż w nim takiej roli, jaką chciała grać, nie mogła. Piękność jej rozkwitła bujnie, świeża i ponętna... gasła i pospolitą się stawała przy wdziękach Eweliny, Julka skromna i bojaźliwa nie robiła też wielkiego wrażenia. A przytem jakoś na seryo nikt się nie trafiał...
Pomimo groźby rzuconej baronowa jednak pozostała czas niejaki, a że Potomski odszedł od niej, dość była rada, że się Starża przybliżył.
Hrabia słynął z nielitościwego szyderstwa i usposobienia żartobliwego, bystre jego oko odgadło, przeczuło raczej, dlaczego baronowa sztywniejsza jeszcze dnia tego była niż kiedyindziej. Siadł przy niej wzdychając i począł rozmowę narzekając na czasy, obyczaje... w duchu niezmiernie konserwatywnym.
Baronowa uchwyciła temat znany i miły, puścili się nim na przegony tak daleko, że pani von Dorfer aż na mieszaninę klas w społeczeństwie utyskiwać zaczęła.
— No gdzie to kto co podobnego widział — dodała — aby naprzykład, lada komisant lub kupczyk był w towarzystwie naszem przyjmowany i to jeszcze z dystynkcyą...
Oczy jej wskazały z oburzeniem na Augustyna Moroza. Starża aż podrósł z uciechy, znajdując w tem doskonały pretekst do ulubionej mu mistyfikacyi.
Z lat swej młodości jeszcze wyniósł on smak do tych igraszek, które czasem bardzo się kończyły