Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Grzechy hetmańskie.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Pojadę do Borku — odparł Paklewski — winienem matce sprawę zdać z tego, com zrobił i — usłuchać, co mi powie.
— Ale nie spiesz się z tą podróżą — przerwał Francuz — spocznij, poczekaj, rozmyśl się — proszę...
Myśl jakaś widocznie snuła się po głowie Francuzowi, który, mówiąc, chodził, dumał, stawał, zdawał się coś obrachowywać.
— Gdzie mieszkasz teraz? — spytał.
— Nie mam jeszcze kwatery...
— Stań u mnie! — zawołał Clement.
— W pałacu Hetmana!! rozśmiał się Teodor. — Sam pan pojmujesz, że to nie może być! wydałbym się nietylko niewdzięcznikiem, ale zdrajcą.
— Przyjdź-że przynajmniéj jutro do mnie — prosił doktor — przyjdź około południa, będę miał ci coś do powiedzenia...
Nalegał mocno i ściskał go za ręce.
— Poszedł-bym dla was, bez przesady, choć by w ogień, czy w wodę, tylko nie do pałacu Hetmana — zawołał Teodor.
— A! niech-że cię! — krzyknął zniecierpliwiony Francuz.
Teodor, usłyszawszy dosyć grubijańskie przekleństwo, które powtórzyć trudno, zamiast pogniewać się — rozśmiał na całe gardło i doktora ściskać zaczął.
Zmienił się nagle humor jego, bo młodość rzadko długo w nastroju ducha ostrzejszym wytrwać może.
Clement z tego skorzystał.
— Cóż u licha! — zawołał — miało-by ci być wzbronioném odwiedzanie przyjaciół, dla tego, żeś raz kilka miesięcy dotknął stopą téj jaskini spisków, która się kancellaryą Kanclerza zowie!! Niewolnikiem więc ich jesteś, choć jarzma się pozbyłeś! Wstydź się.
— Nie chcę uchodzić za zdrajcę! — zawołał Teodor.
— Jeżeliś w sumieniu czysty, cóż cię obchodzić ma gadanina??
Przyjdź wieczorem, o któréj chcesz, nikt cię nie zobaczy.
— Miało-by to pozór, iż się wstydzę tego, co czynię, i kryję z tém, co myślę!! nie, nie! — począł Teodor.
Francuz klnął w nowy sposób.
— Słuchaj — zawołał seryo — żądam tego po tobie, abyś u mnie był i wymagam! Musisz być — powinieneś! Rozumiesz?
— A więc w biały dzień, o południu! — odparł Teodor. — Niech ludzie prawią, co chcą, lecz jeśli myślicie, że ja się dam na Hetmańszczyka nawrócić, kochany doktorze, mylicie się grubo!
— Tylko przyjdź — rzekł krótko, ale stanowczo Clement, ściskając go — tylko przyjdź.
Z tém się rozstali.


∗             ∗