Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Emisarjusz.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sprawnik. — Ja was wszystkich tu nauczę... Pójdziecie w kajdany! W Sybir... Buntownicy!... Rewidować dom... loch...
Otworzyły się drzwi do pokoju, który dzielił salon od mieszkania panny Celiny. Dziewczę powracając do siebie miało przytomność jeszcze dla złudzenia sprawnika, zwolna i cicho otworzyć okno...
Podsędek szczęściem to dostrzegł.
— Patrz-że pan — zawołał — oto dowód... Widzisz pan... Okno otwarte... To oczywista rzecz... Słysząc nadchodzących, wybiegł ze swojego pokoju, gdzie miał zamkniętą okiennicę i tędy się wymknął, nim rozstawiliście żołnierzy.
Szuwała stanął osłupiały z załamanemi rękami.
— Niech go jasne pioruny zatrzasną! — krzyknął. — Żołnierze, w ogród!... Przetrząść budynki... Ja z sekretarzem zrewiduję dom.
— A rewiduj... rewiduj! — rzekł rozgniewamy podsędek — niech i ciebie pioruny zatrzasną.
Milczący, widocznie zrozpaczony tem oknem otwartem, więcej z obowiązku niż w nadziei znalezienia czegoś Szuwała wstrząsnął drzwiami od pokoju kobiet.
Dwa krzyki: cioci i panny Celiny odpowiedziały na tę napaść.
Pułkownik zawstydził się, rzucił okiem, postrzegł kobiety w łóżkach... obaczył, że drzwi do dalszych pokoi niema, i mrucząc zawrócił się.
Obeszli tak cały dom... kazał się Szuwała sprowadzić do lochów... i wrócił blady, rozwścieczony, zły...
— Tych panów — rzekł — nim się rzeczy wyjaśnią, aresztuję wszystkich... pojedziecie ze mną... wyprowadzimy śledztwo... Jeżeli więzień ujdzie, któż za to odpokutuje?
Nikt mu na to nie odpowiedział.
— Pana Załowickiego związać — dodał Szuwała — on tu go przywiózł, wiedział co robił i kto on