Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Emisarjusz.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i rewizje drobnych urzędników, a najlżejsze podejrzenie... o zamożność starczyło do nabycia kłopotu i kosztów. Rozumie się, iż gorliwsi i chcący się zasłużyć rządowi, chwytali i pakowali do kozy — kto się nawinął.
Temu wzburzeniu naturalnie towarzyszyły przy braku wiadomości wiarygodnych najniedorzeczniejsze wieści. Wymieniano nazwiska osób najznakomitszych, wciągniętych do spisku i jakoby uwięzionych w Petersburgu, Kijowie, na prowincjach. Popłoch był powszechny. Po dworkach zakopywano książki zakazane, palono papiery, skrywano starą broń pamiątkową, bo każdy się mógł rewizji spodziewać.
Pewnem jednak było, iż na ślady jakiegoś spisku trafiono... że coś stać się musiało.
Od tego wieczora nieszczęsnego, w którym sekretarz tak drogo opłacone spokojem wziął dwie dwuzłotówki i jednego całkowitego rubla... ani on, ani pułkownik Paramin, ani sprawnik Szuwała nie mieli chwili swobodnej.
Sekretarz czuł, że się to w ostatecznym razie skrupi na jego skórze. Paramin, mimo bułanego rysaka, niepokoił się o swoją dolę... a Szuwała pałał razem i upragnieniem zemsty i chęcią emerytowania się przed rządem. Złapanie emisarjusza co najmniej musiało przynieść krzyż, podziękowanie, a kto wie, czy nie świetny awans. Szuwała miał wprawdzie nad wszystko droższy krzyż św. Jerzego jeszcze z wojny tureckiej, Annę na szpadzie, Włodzimierza w pętlicy, a Stanisława na szyi; ale cóż to było w porównaniu do konstelowanych piersi tych szczęśliwych ludzi... którzy nierównie mniej mieli zasług, a więcej protekcji! Szuwała miał wiele ambicji.
Paramin nie sięgał tak wysoko nadziejami... on lubił żyć, jemu szło o to, aby mu nie zbywało na wygodach, a do tego niema, jak policmajstrowstwo w małem miasteczku. Wszystkie sklepy otwarte, każdy in-