Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Emisarjusz.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nierze wynieśli... po zbadaniu posługaczów wytoczyło się protokularne śledztwo.
Okazało się z zeznań Icka, młodej Ryfki, która rybę nosiła podróżnemu, i wnuka gospodarza, który chodził na próżno namawiać go na butelkę wina... iż podejrzany ów mężczyzna przybył zrana, że mało co jadł, że nie pił wcale, iż się z nim i jego niemczyzną rozmówić nader było trudno, że miał z sobą kilka czy kilkanaście pięknych zegarków, że w czasie pobytu zupełną okazywał spokojność, chociaż widocznie się śpieszył z wyjazdem. Dokąd i skąd jechał? pozostawało nierozwikłaną zagadką.
Sekretarz, który paszport wizował, nie rzucił okiem baczniejszem na poprzedzające podpisy i daty. W każdem innem małem miasteczku z kierunku ulic można było wnosić, od której świata strony przyjechał podróżny i w którą się udał — tu oblane wodą dokoła ruiny miały tylko jedną drogę — którą się do nich wjeżdżało i wyjeżdżało.
Na ten raz wszakże policmajster natężył wszystkie władze umysłowe... rozkazał podać sobie świecę i zaprowadzić się do izby, którą zajmował podróżny. Rachował na to, iż tam może znajdzie jaką poszlakę... Pokój, który ów tajemniczy podejrzany człowiek zajmował, szczęściem po oddaleniu się jego nie był zamiatany.
Paramin wiodąc za sobą sekretarza, wszedł doń zaostrzając wszystkie swe władze... Jedno okienko, jeden stolik, sianem wysłane łóżeczko, które zachowało wycisk ciała co na niem spoczywało, stołek wysunięty ku środkowi pokoju — oto co spostrzegł na pierwszy rzut oka policmajster... Sekretarz wzdychał, ćmiło mu się w oczach, nie widział nic, w uszach tętniały wyrazy — „Pod sąd!“
Wiedział dobrze, iż wina cała na niego spadnie, choć Bogiem a prawdą, reflektował naczelnika swojego na to, że podróżny był cudzoziemiec zagraniczny.