Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziadunio.djvu/289

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z Hanną nie mówili nigdy o miłości... nie było wyznań... nie żądała nic od niego... ale czuła że on ją rozumie i zdawało się jej że na niego rachować może... Każdy dzień ich zbliżał, spoufalał, przywiązywał więcej, Władek przywykł do niej, pokochał ją jak siostrę... Ona w tem czystem uczuciu czerpała szczęście, więcej nie pragnąc.
Tak upływały miesiące.
Stan kraju usprawiedliwiał poniekąd zmianę w planach Władysława, odkładając ostateczne egzamina do swobodniejszej chwili, pozostał w domu na wsi... Antek pojechał kończyć medycynę do Warszawy, ale i ten więcej czasu tracił na przejażdżkach do Kalisza i Rajwoli, niż w klinikach... Czynny mając udział w początkowej organizacyi, poświęcił się jej cały...
Szymbor chwilową wycieczkę zrobiwszy do wód po żonę, wrócił z nią na wieś, czatując zawsze na Władka, na którego wpływ wywierał najrozmaitszemi sposoby starając się do niego przybliżyć, i stosunki jego z domem Stammów utrwalić.