Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziadunio.djvu/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Składano im jednak ofiary jak to Grecy czasem święcili Bogom sto wołów... z wosku i na maleńką skalę. Ogródek i rabaty były szczuplutkie bo grunt drogi, ale na kilkunastu łokciach umiano pomieścić grotę, fontannę, skałę, pagórek, i kwiaty i nieuniknioną Laubę.
Tam wszakże gdzie mógł rość kartofel dla wysiedzenia młodej generacyi — pewnie go wykwintni próżniacy, krasiwa piwonia i arystokratyczna lilia spędzać nie śmiały — kartofel reprezentował prozę a lilia poezyą — proza wszędzie występowała zwycięsko. — Ta oszczędność miejsca i pracy wyglądała śmiesznie w kraju, gdzie pustkowiem i odłogiem leżą ogromne łany i lasów obszary — ale nie złym może była przykładem... Obowiązek szedł przed liliami, w skromnej sukience kartoflanej.
Około dworu w Nowem Waldau przed fabrykami, oborami, szopami, składami, i coraz szerzej zabudowującym się folwarkiem... przeszłość ustępowała — topniała, nikła.
Z pierwszego wejrzenia na Borkowce poznać było łatwo że tu nowi zamieszkali przybysze, niosący na ramionach epokę nową, nasiona społeczeństwa innego — wypleniający razem z roli i chwasty i poezyą... Dziedzic Neu-Waldau, który ze znacznym