Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziadunio.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— z nizin bezmyślnej rozpaczy rekrutowali się kierownicy tego ruchu i jego żołnierze. Nigdy mniej sworny zastęp na zuchwalsze nie porwał się dzieło.
Z chłodną rozwagą na świeżych mogiłach, dziś jeszcze nikt nie potrafi wypowiedzieć ani genezy tego ruchu, ani tajemniczych narodzin, wzrostu i chwilowej siły. Był to historyczny cud, którego polityka drobnostkowa dziennikarskich mędrków nie wytłumaczy, choć go oszkalować i poniżyć będzie usiłowała — było w tem coś fatalnego, nieuniknionego bo potrzebnego ludzkości. — Ślepym jest kto złych i dobrych ale przepotężnych następstw tej rozpaczliwej walki nie dojrzy — a ograniczonym kto pochlebia sobie że ją pojął i zrozumiał, że zgłębił ją do dna.
Ani sąd o ludziach, ani anatomia wypadków nie dają miary tego przesilenia, które pchnęło Rosyą na drogę imperatorskiego socyalizmu i zorganizowanej rewolucyi.
Zdawało się jeszcze naówczas wielce, że ostateczny wybuch nie przyjdzie do skutku, że sił nań nie starczy, że się obejdzie bez katastrofy i że wrzód ów... rozpędzi umiejętna ręka lekarza reformami mającemi zastąpić kataplazmy.
Lecz gdy ostrożniejsza część narodu pracowała