Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa a dwa cztery.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

obrażony skąpiec z mocną perorą na piekarza, ale gdy go wchodzącego zobaczył, odpadły mu siły.
— Witam! mówił Pan Talarko, rzucając niepewne wejrzenie na Puszyńskiego i przybyłego piekarza. Witam kochanego Pana Mączkę.
— Witam! rzekł przybyły piekarz stukając laską, i powoli zdejmując z głowy uszatą czapkę — Panowie tu widzę obydwa.
— Obydwa! tak — obydwa — pogodziliśmy się.
— Pogodzili! zawołał piekarz