Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa a dwa cztery.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chwili namysłu chłopiec, dalibóg niewiem, czemu ja taki głupi! Niezapytałem się, gdzie on stoi — i całe miasto zlatałem. Co kogo zagadnę — a gdzie Pan metr? to ten mię znowu pyta — jaki metr? Ja jemu mówię — metr co uczy grać na palcach; a on się śmieje. Żeby Pani była łaskawa dla wszystkiego powiedzieć mi, jak on się nazywa, i gdzie stoi, tobym ja go może prędzej znalazł.
Matka z córką spójrzały na siebie i niewiedziały co odpowiedzieć, bo nieznały ani nazwiska, ani mieszkania metra.