Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/277

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

269
DOLA I NIEDOLA.

pasy gospody, i usłużność starego Mejera, który znał niemal całą arystokracyę polską osobiście, nieraz z księciem generałem rozmawiał, nieraz pana hetmana przyjmował, a nawet miał szczęście podawać JKMości chleb i sól na srebrnéj tacy, gdy Stanisław August zaproszony do Siedlec, przejeżdżał tędy i tu sobie kawę podać kazał „pod Kogutkiem.“
Owe dwie izby gościnne, w których Stanisław Poniatowski przez pół godziny odpoczywał, zwano nawet pospolicie pokojami królewskiemi, a Mejer dostawszy sobie sztychowany przez Foligna wizerunek króla, oprawił go za szkło i zawiesił w pierwszym pokoju, uprosiwszy sekretarza p. hetmanowéj, aby mu datę bytności u spodu pięknie wykaligrafował.
Każdy z gości dowiadywał się z tego, że miał szczęście spoczywać pod dachem uświęconym pamiątką wielkich odwiedzin. Pod ścianą stał nakryty serwetą wzorzystą ten sam stolik, na którym JKM. pił kawę; rozlana trocha czarnego płynu pozostała wspomnieniem przyjemném, o autentyczności faktu świadczącém. Wszystkie szczegóły tego pamiętnego poranku Mejer, pani Mejerowa, syn jego Dawid, córka Ruchla (którą król pod brodę pogłaskał, bo była bardzo ładna), po części nawet służba gospody, umieli na pamięć. Redaktorem urzędowéj relacyi był sam p. Mejer, który najmniejszego szczegółu nie pominął: mówił nawet jaki był stan powietrza... zkąd wiał wiatr, gdzie królewskie stanęły powozy, jak król nieco się wysiadając na ślizkim stopniu ośliznął, jak wszedł schylając głowę przezedrzwi dla ostrożności zbytecznéj, w czém był tego dnia ubrany, o co pytał i jak mu odpowiadano.
Powtarzając to opowiadanie wszystkim po tysiąc