Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

139
DOLA I NIEDOLA.

wań czynionych w tym przedmiocie, ściśléj określić nie może...
Nazajutrz po owéj scenie wieczornéj była długa narada, czy targ przy drzwiach zamkniętych. Po rozmowie, wyszła żona z twarzą rozpłomienioną aż do chorobliwéj czerwoności, pan Adam blady jak trup. Przywołany po obiedzie prawnik, spisał jakąś tranzakcyę na dwie ręce, która pozostała tajemnicą. Tegoż wieczoru pan Adam wyjechał z Warszawy, a gdy powrócił, nie udał się już do domu, który zajmowała żona, ale do kamienicy pod Zamkiem, najętéj dla niego przez pana Floryana.
Jermaszka sprowadzony z rzeczami swojego pana, przy pomocy dwóch sług najętych, zajmował się urządzeniem nowego lokalu, który wcale wspaniałym nie był. Pan Adam czuł potrzebę wielkiéj oszczędności, mimo wygranego grosza i tego, jaki mu z układów był przyrzeczony; rozgospodarowywał się tak, aby mieszkanie ściśle odpowiadało położeniu i nie narażało go na niemożliwe wydatki... Dwór był bardzo szczupły, a nawet wątpiono, gdy do Warszawy powróci, czy będzie trzymał konie i stangreta.
Wyjazd pana Adama z Warszawy niby na wieś, był tylko nieco dłuższym kręgiem dla przyzwoitego przeniesienia się z ulicy na ulicę. Gdy powrócił, zastał swoje nowe pomieszkanie w zupełnym chaosie; panu Floryanowi polecono czekać, i nic też nie przygotował. Jeden pokoik przyrządzono tak, aby w nim mógł się przespać, mebli jeszcze nie było, izby stały chłodne i puste, smutne, ciemne... wszystko jeszcze do zrobienia. Gdy p. Adam wysiadł z powozu i wszedł na wschody, przywykły od dawna do wygód i zbytku, do spuszczania się na opiekę drugich, gdy się obejrzał