Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cześnikówny.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zapłacimy... a generał złagodzisz swe zeznania. Nie żądamy od niego nic nad prawdę, lecz prawdę nie zatrutą osobistą nienawiścią...
— Czy spodziewacie się panowie by mógł być uniewinnionym? spytał generał.
— Są okoliczności łagodzące — odezwał się adwokat. Postawiemy świadków, którzy okażą ile lat i w jaki sposób cierpiał od téj nieszczęśliwéj...
Hochwarth zmilczał...
— Nie potrafię tego panu wytłumaczyć, odezwał się po przestanku — dla czego mnie do pewnego stopnia — obchodzi los rodziny, z któréj pochodziła Cześnikówna. — Im mniéj się na jaw wyprowadzi z tych smutnych dziejów, tém lepiéj.
— Zapewne, rzekł zdziwiony trochę Dygowski — ale cóż to pana generała obchodzić może... Rodziny téj już niéma...
— Któż to wié! odezwał się Hochwarth, — odsłaniać te dzieje i dla Skórskiego byłoby nie korzystném — pan je znasz?
— Dosyć dokładnie — odparł Dygowski.
— Siostra Cześnikównéj — wyjąknął kstusząc się generał — uchodząc w świat podobno zostawiła dziecię w rękach Skórskiego, który je miał wychować. — Co się z niém stało?
— O tém nie wiém — rzekł obrońca — ale zkądże pan tak dokładnie jesteś uwiadomiony.
— Ja? Siedziałem dość długo w małém miasteczku — odezwał się generał, to wszystko tłumaczy.
Dygowski zamyślony zamilkł.
— Wiész pan co — szepnął generał — kwestya pieniężna załatwi się między nami bez trudności... W interesie Skórskiego zdaje mi się najwłaściwszém...
Tu zawahał się nieco — Dygowski patrzył mu w oczy.
— Ażeby z więzienia za granicę uszedł i więcéj się w kraju nie pokazywał. Do tego możemy mu dopomódz... Ja sam — rzekł zniżając głos — ja sam — mógłbym do pewnego stopnia postarać się o ułatwienie mu ucieczki, ale — z jednym warunkiem.
— Z jakim? zapytał adwokat.
— Żeby mi przez pana dał szczérą, pewną i popartą jakiemikolwiek dowodami wiadomość, gdzie się znajduje owo dziecię jego...
Znowu Dygowski niezmiernie zdziwiony popatrzył na generała.