Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
7

odpowiadało sobie, iż na piérwszy rzut oka, każdego musiała ściągnąć uwagę. Na jéj twarzy panował wyraz nieprzebranéj słodyczy, śmiały się usta, uśmiechały oczy, ale nie tym szyderskim uśmiechem zalotnictwa lub szyderstwa, lecz łagodnością chrześciańską. Zdawało się patrząc na nię, że się nigdy gniewać nie mogła, nigdy zniecierpliwić, wyglądała jak anioł przebaczenia i cierpliwości.
To też Pani Dorota bardzo kochała siestrzenicę i głosno się z tém odzywała, że jéj wszystko zapisze, co miała z siebie i z zapisów nieboszczyka męża. Niemało to młodzież okoliczną nęciło, ale na nieszczęście, panna Anna nie śmiała za nikim się odezwać, a ciotka nikogo jeszcze godnym jéj nie osądziła. Czy śpieszno było młodéj dziewczynie wyjść za mąż? tego nie wiem, to pewna, że czasem spoglądała niespokojnie w okno, zamyślała się nad robotą, szukała rozrywki pielęgnując kwiatki, nie sypiała w nocy i modliła się gorąco; jednakże, gdy zalotnicy przyjeżdzali, przyjmowała ich tak zimno, poważnie, obojętnie, że każdy z nich odjeżdzał zrażony.
Ciotka też ze wszelką przyzwoitością, i we-