Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
185

kraść? czy da się przekonać? Może będzie się lękać, a nie wiedząc o dalszych projektach, nauczona bać się męża, nieodważy się na ten krok.
— Anna, rzekł Ordęga, nie może nie żądać rozwodu, gdy jéj tylko zezwolenie Ciotki i promyk nadziei pokażem, nieochybnie zezwoli!
— To warto zastanowienia, mówił Sędzia, często kobiéty płaczą i narzekają na swoje życie, a gdy przyjdzie uczynić krok stanowczy, nie odważą się nań?
— Ja jéj dodam odwagi! Wreście nie jest to jedno z tych drobnych nieszczęść, na jakie się pospolicie uskarżają kobiéty, choć je bardzo dobrze znoszą, los Anny jest nie do wytrzymania. Trzeba było tego Anioła, żeby zniósł to piekło!
— Jestże podobieństwo dostania się do domu, znaszże ty jego wewnętrzne rozporządzenie? Można ją porwać, nienarobiwszy hałasu i wrzawy? Czy nie trzebaby ją uprzedzić?
— Gdyby to było podobném, bardzoby dobrze było uprzedzić ją przez kogo, lecz z drugiéj strony, żeby mąż nie powziął jakich podejrzeń! W takim razie byłoby po wszystkiém, i chybabyśmy ją dostali formalném oblężeniem.