Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
146

ne rozłożył, na które ex-Podkomorzyna ledwie okiem rzuciła.
— Cały jego majątek, mówił daléj, jest zebrany szachrajstwem i kradzieżą. On to jest nie wdzięczny i chciwy, on Ciocię przywiódł do tego poniżenia, do poczynienia sobie zapisów, do wyzucia się ze wszystkiego, myśmy o to się nie starali nigdy.
— To prawda moje serce, ale cóż chcesz, on jest moim mężem!
— Ale Ciocia cierpisz od niego!
— Zkądże o tém wiesz?
— Ja wiem wszystko, wiem jak w domu panuje, jak się ze swoją Dobrodziejką obchodzi! Przyszedłem nawet, abym proponował Cioci przeniesienie się do naszego domu, gdzie będziesz panią, szanowaną, kochaną.
— Ale jakże to być może?
— Skoro Ciocia się na to zgodzi, dziś wieczorem konie będą przed gankiem, on jutro dopiéro powróci. Wiem że zapisy które mu poczyniła Ciocia, nie są w Aktach, znajdują się tylko w oryginałach, w biurku przy jego łóżku, ja je zniszczę, jutro rozpocznę process i Ciocia wróci do majątku i swobody!