Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
118

czątku czémś tak dziwném, że czasem sądziła w prostocie ducha, że to wszystko tylko się jéj śniło.
Ciotka acz sroga, acz w domu niecierpiąca drugiéj woli, acz niepojmująca uczuć innych, prócz uczucia boleści w żołądku i gniewu (amplifikacja), była jeszcze i czułą i najczulszą przy P. Mateuszu, który z professij w nic nie wierzył, czego nie mógł dotknąć, namacać i sam niedoświadczył.
I to znowu jest egoistów przymiotem, że cały świat sądzą tak zbudowanym, tak uorganizowanym, jak oni sami, nie przypuszczają innego człowieka, tylko na obraz i podobieństwo swoje; ale to mają wspólne z głupcami pewnego rodzaju.
Tak naprzykład P. Mateusz nie pojmował w żonie nabożeństwa i zwał je udawaniem, tak nie wierzył w litość i łzy, które miał za wymuszone, tak całkiem nie pojmował uczucia wstydu i możności poświęceń i wielu innych pięknych i potrzebnych uczuć. Nielitościwie wojując o to z żoną, prześladował ją, co chwila, o pobożne westchnienie, o wstydliwy rumieniec, o grosz jałmużny i t. p. Najpospolitszym