Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
105

skoro tylko siostrzenica przyjdzie do zmysłów. Tym czasem szczęśliwi z podanéj zręczności goście rozpierzchnęli się i tysiące potworzyli z tego wypadku bajek i plotek. Nazajutrz powiadano o milę że zemdlała, o dwie że umarła, o trzy że mężowi oczy wydarła, a o sześć mil słychać było, że się na weselu wszyscy potruli. Tak to im daléj, tém wspanialéj zawsze rozchodzą się plotki, nie słabnąc lecz nabierając siły.
Nim uroczysty i ceremonjalny obiad podano, wytrzeźwiono panią młodę, złożono mdłości na osłabienie pochodzące z choroby jakiejś i osadzono państwa nowopobranych na rogu stołu jedno przy drugiém. Wszyscy uważali, że do siebie słówka nie przemówili przez cały ciąg obiadu. W czasie toastów i klaskania z biczów pod oknami, podniosła się Anna i znowu omdlała. Przecież otrzeźwiono ją, nieodprowadzając od stołu. P. Mateusz czując jakie z tych mdłości plotki i historje urosną, wściekał się ze złości. P. Dorota z tegoż samego powodu jeść nie mogła, sąsiedzi tryumfowali, a mianowicie kategorja odprawionych z kwitkami przez Podkomorzynę. Nareście poźno już