Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Było ich dwoje.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

było nocować w bryczce na podwórzu — i dnia czekać nimby się do dworu dowiedzieć można....
Zmęczone Rzepkowa i dziewczę, opiąwszy się fartuchem, musiały tak dotrwać do rana.
Maryś, jak tylko we wsi się poruszać zaczęto, naprędce się w alkierzu u żyda przeodziawszy, pobiegła do dworu.
Na zapytanie jéj o pisarza Staszka, czy wistocie był chory, żyd głową pokręcił tylko i nie chcąc mówić nic, — potwierdzał to w milczeniu.
Tém niespokojniejsza śpieszyła Maryś do domu, w którym stary sługa zgarbiony, na zapytanie o mieszkanie Staszka, drzwi jéj ukazał w progu.
Zwolna otworzyła drzwi z bijącém sercem. Weszła na próg.
Widok który ją uderzył, jak skamieniałą zatrzymał na nim.
Staszek ubrany klęczał z rękoma złożonemi jak do modlitwy, i modlił się gorąco, łzy mu z oczów płynęły.
Zwrócił je ku drzwiom, wpatrzył się, niby we wchodzącą, lecz odgadnąć było łatwo że — nie widział nic.
Oślepł biedny.
Łagodnym głosem zapytał.
— Kto tam?...