Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bracia rywale.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W twarzy sędziego tyle było dobroci, w oczach łzy widoczne... jakby krew przemówiła...
Pod wrażeniem tego przyjęcia tak serdecznego, poruszyła się ku niemu i panna Konstancja, do kolan jego przypadając, lecz wnet ją w ramiona pochwycił.
— O! jakże pięknieście ją państwo wychowali — jaki cudny z niej kwiatek! — zawołał. Niech się napatrzę, niech nacieszę, a nadewszystko niech ex corde intimo naprzód i uroczyście poręczę, iż w nas znajdziecie nie stryjowstwo, ale affekta rodzicielskie i miłość ojcowską a macierzyńską!
Płynęły łzy wszystkim przytomnym... a nikt już się na słowo zdobyć nie mógł, starościna z głową spuszczoną usiadła smutna, za rękę chwytając wychowanicę, jakby się lękała, ażeby jej nie odebrano.
Wszczęła się wnet rozmowa o bracie sędziego, o ojcu panny i jego losach, starościna zachowaną okazała metrykę i papiery, które poświadczały jak najmocniej, iż istotnie sierota była synowicą sędziego. Starosta jednak długo o tem prawić nie dał, zaraz o innych przedmiotach, de publicis poczynając i o stosunkach obywatelskich, rodzinach, kolligacjach, a naostatek o swoich procesach.
Sędzia, który też z prawem do czynienia miewał, i jak każdy niemal szlachcic naówczas, był juris peritus, mógł staroście stawić czoło. Puścili się w opowiadania i kontrowersje, które obu żywo zajmowały. Starościna tymczasem z Kostusią szeptały po cichu. Dopiero się od gospodarza uwolniwszy, mógł sędzia na osobnej rozmowie z synowicą poznać i ją bliżej i przekonać się, jaki to skarb mu dała w niej Opatrzność. Przy czem ponownie ręce starościny ucałował, dziękując za to wychowanie dane sierocie, jakiegoby się i pańskie dziecko nie powstydziło.
Tak wieczór upłynął cały, a starosta zapowiedział odchodzącemu do gościnnego pokoju sędziemu, iż go nie puści i uczcić chce w domu swoim. Panna Konstancja, uspokojona nieco, odeszła ze starościną.