Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bracia rywale.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ło podobna. Gdy na niego przyszedł ów czas obłąkania, naówczas skarżył się, że go zewsząd otaczały złe duchy i wskazywał je po kątach. Napadały go trwogi, i modlitwą dopiero mógł się uspokoić. Ks. Sobrański pokazywał się rzadko, unikał ludzi... a gdy trochę w domu bywało tłumniej, nic go już z izdebki, której ściany całe były oblepione obrazkami i modlitewkami, wyrwać nie mogło.
Około sędziny bawiła najprzód pani strukczaszyna z Olgierdowiczów Pomorska; osoba niegdyś bogata, przywiedziona do bezdomnego ubóstwa, które ją jednak z godności i uczucia dostojeństwa wysokiego rodu — nie uleczyło. Sędziostwo oboje sadzili ją na pierwszem miejscu, honorowano biedaczkę i wybaczano jej słabości różne — starając się, aby nie czuła przykrego położenia.
Strukczaszyna chodziła zawsze w sukni na robronie (łatanej), niby strojna, wykrygowana, bieliła się i różowała, lubiła opowiadać o czasach dawnych i dawała sobie tony ogromne. Czyniło ją to śmieszną — ale biednemu wiele się przebacza. Uchybienia swej godności, pośledniejszego miejsca u stołu i t. p., nie mogła znieść. Wspomnienia młodości, gdy jeszcze piękną była, najmilszym były jej rozmów przedmiotem.
Ułomna mocno, ale twarzy wcale ładnej i oczu czarnych rzadkiego blasku, z długiemi chudemi rękami, panna Micka, była przy kluczach i zastępowała panią sędzinę. Była też to osoba dobra i usłużna, miała tylko tę słabostkę, iż się jej zdawało, że się wszyscy mężczyzni w niej kochali. Romansową była i nazywała się sama tkliwą... Naostatek Rózia, daleka kuzynka jegomości, ruchawa, śmieszek, dosyć lekkomyślna dzieweczka, której trzeba było pilnować ciągle, aby nie popełniła jakiej niedorzeczności — dopełniała regestru dworu i rezydentów. Na folwarku tuliło się jeszcze pomniejszej rzeszy kilkoro, która się tylko w wigilię do opłatka pokazywała.
Gdy państwo Rewnowscy dowiedzieli się o synowicy, i w Muchomorach rezeszła się wieść, że ową, za