Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża opieka.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i do tego stanu osobnej nauki trzeba... o miejsce w kancelaryi wystarać mi się trudno... czekać więc będę jakiejś skazówki opatrzności, a tym czasem się uczyć.
— Wszystko to, coś pan powiedział, bardzo pochwalam — odezwała się pisarzowa — lecz dla czegożbyś nam nie pozwolił okazać ci naszego serca i wdzięczności użyciem wpływów, jakie tu mamy, aby ci wyrobić jakieś miejsce? Wielu mniej zdolnych wciskają się za protekcyą; król waćpanu chętnie poda rękę.
— Pani pisarzowa dobrodziejka daruje mi — rzekł Leliwa — może to grzech, ale ja, ja prosić nie potrafię. Człowiek powinien pracować i o własnych siłach dobijać się stanowiska...
Pisarzowa zamilkła.
— Nie maszże pan krewnych? — zapytała po chwili.
— Nikogo! — I spuścił głowę.
— Ani osób bliższych, coby się losem jego zająć cbciały?
— Nikogo, pani! A, mylę się — dodał rumieniąc — byłbym niewdzięcznym, gdybym zapomniał to, żem sercu jednej dobrej pani, której obraz nigdy z mej pamięci nie wyjdzie, winien wszystko. Byłem bardzo młody i bardzo biedny, gdy ta święta pani, dla tego tylko, że jej twarz moja przypomniała rysami tych, których kochała, obdarzyła mnie i przyczyniła się do wychowania mojego.
Tu Janek zamilkł... — A jakże imię tej dobrej pani? — przerwała cichym głosem Ewunia.
Janek wymówił imię z poszanowaniem, i łza mu się zakręciła w oku. Chciwem uchem pochwyciła je pisarzowa i uderzyła w ręce. — A mój Boże — krzyknęła — to moja dobra przyjaciółka; to anioł dobroci... to czcigodna ex-wojewodzina, nieszczęście tylko, że takiego dostała męża. Ale to waćpan chyba nie wiesz, że ona tu od trzech dni gości, że przybyła radzić się doktorów, którzy ją do Karlsbadu wyprawiają.
Janek aż się z siedzenia porwał. — O! mój Boże, toćbym nie wiedząc zaniedbał był pójść i kolana jej