Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Adama Polanowskiego notatki.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

drażnią, w końcu, gdyby aniołem był, musi na kieł wziąć. Nieszczęściem, że to na Załuskiego trafiło, który, choć królowéj posłuchać musiał, nie mniéj powinien był i króla przestrzedz na co się zanosiło. Tłumaczył się zaś tem, iż znając stosunki obojga królewstwa, niewątpił, iż za wspólną zgodą wniosek był postanowiony...
Księżna natychmiast pojechała w pogoń za Załuskim i uprosiwszy go a zakląwszy, we własnéj karecie nazad na zamek przywiozła...
Zobaczywszy to król (byłem przy tem) obie ręce do niego wyciągnął.
— Ojcze mój — zawołał — przebacz, ale oba jesteśmy gorączki.. Przyrzecz mi, że się gniewać przestaniesz, a ja ci słowo daję, że powodu do sporu niedam..
I w najlepszéj się komitywie rozstali.
Temu zmartwieniu królowa była winną, jak we wszystkich niemal sprawach, które Sobieskiemu dolegały; bo nigdy na niego nie miała najmniejszego względu.. Co ją obchodził Kamieniec gdy chciała swoją sprawę otrzymać! Chciwość miała nienasyconą.
Ta przygoda z Załuskim, szczęściem jakoś prędko naprawiona z łaski siostry królewskiéj, nie zbyt się rozniosła, ale zostawiła po sobie ślady.. królowa, choć postawiła na swojem była gniewna za to na króla że śmiał się jéj woli przeciwić, król znowu zżymał się na żonę po cichu za jéj postępowanie, a wyrzutów czynić nie ważył się.
Ale ze wszystkiego najosobliwszem i najdziwniejszem była ta niespodzianka, że gdy na stół przyszła sprawa oprawy królowéj, ani królewska partja, ani jéj przyjaciele nie śmieli jéj jawnie popierać, a natomiast