Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/530

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

im, aby go z oka nie spuszczali i nic mu nie dawali o sobie stanowić.
Rożański był człowiek zręczny i z ludźmi obchodzić się umiał. Na statystę nie chorował, wyglądał na hreczkosieja, lecz w życiu powszedniem nie było człowieka, któryby lepszą dał radę i skuteczniej pomoc...
Do pisarzowej przybyć umyślnie nie życzył sobie, nie chciał uchodzić za posła od Pełki, aby nie sądziła, że się on znowu do niej dobijał. Mądrze więc bardzo koło złamał niedaleko od probostwa i do księdza się wprosił, dopókiby mu nowego nie kupiono, lub starego nie połatano.
Księdzu się przedstawił, jako pilno jadący na jarmark dla skupienia wołów, bynajmniej nie wiedząc, kto tam mieszkał... Dopiero z rozmowy niby się dowiedział o pani pisarzowej i wzięła go ciekawość wielka bliżej się o jej losach dowiedzieć.
Staruszek księżyna gadatliwym był, więc się z nim łatwo było porozumieć.
— A to też trafunek osobliwy! — zawołał Rożański — wiele o tem słyszałem, ale różnie ludzie plotą... a prawdy dojść trudno. I trzeba, żebyś dobrodziej wiedział, że z tym Pełką byłem niby Orest z Pyladem, póki mnie na dudka nie wystrychnął... uciekłszy od ślubu z panią pisarzową razem...
— Jakże to było? jak to było? — mój ojcze.
Ojciec zasiadł do gawędy, która mu się rzadko trafiła, i począł „ab ovo“ historję Pełki i pisarzowej, tak jak ją słyszał od ludzi, przeszedł potem do tego, na co własnemi oczyma patrzał, do przybycia Pełki, do konkurów ostatnich i do tragedji onego dnia pamiętnego.
— Niezbadane są drogi Opatrzności, — dodał — któżby się był mógł spodziewać, że ta kobieta, bardzo zresztą dobra i zacna, kolatorka a dobrodziejka moja osobliwsza — zupełnie tryb życia i sentymenta zmieni. Nietylko, że nienawiści nie ma do mordercy, ale dlań opowiada