Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/517

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Łowczy go natarczywie pytał, czy pisarzowa wyżyje...
— Gdyby tak mężczyzna, — szepnął przywieziony — nie byłoby mu nic, ale co ja mogę wiedzieć o kobiecie?... Kto widział kiedy takie wielkie państwo, delikatne... postrzelone od kuli?
Wstąpiła wszakże nadzieja we wszystkich... poodprawiano tłum, zamknięto drzwi, założono okno okiennicą, nakazano spokój i ciszę, została tylko przy pisarzowej matka i dwie sługi.
Firlej i Pokubiata odeszli, obaj po cichej naradzie zamierzając odjechać do Krakowa, aby nie być domowi ciężarem. Łowczy także radby się był salwował, ale mu Cyrulska zostać kazała.
Nad rankiem już konie gachów były gotowe i cicho pożegnali to miejsce, do którego tak wesoło, z dobrą myślą przybywali.
Firlej szczególnie pochmurny był i zamyślony. Wahał się, czy mu pozostać wypada, czy jechać, pytać kazał matki, a od tej odebrawszy dyspozycje, aby się na czas jaki oddalił, wielce rad temu razem z Litwinem wyjechał pocichu.
— Kto wie, — szeptał Firlej do towarzysza, oddalając się — ten desperat może się po okolicy włóczyć i czyhać... aby i na moje życie godził... trzeba się mieć na ostrożności. Strzelił do niej, jeszcze i mnie ze świata zgładzić zechce. Ale któż to mógł odgadnąć, patrząc na niego stojącego u proga, że się tam zbiera taka pasja i taka złość? Już przyznam się waszmości, że choć mi pisarzowa droga i miłuję ją jak nigdy w życiu nikogo — przecież radbym się z tej biedy wycofać... Ten człowiek, jak teraz słyszę, od dzieciństwa za nią szalał, i pono z dwoma mężami jej miał rozprawy, nie uszedłbym i ja..
Ruszył ramionami.
— Jam o tem wiedział dawno, — dodał Pokubiata — a waszmość się ani dowiadywać, ani słuchać kogo chciałeś, takeś się zacietrzewił.
Mówiąc tak, wjechali powoli w las dębowy, którym droga wiodła... Słońce już było dobrze