Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/421

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zarumieniony Pełka musiał kłamać i powiedział, że chorzał.
— To i na twarzy znać, — dodał król — ale przecież siły wróciły?
A tuś mi, mój Janino, potrzebny — odezwał się, do okna ciągnąc — i położył mu rękę na ramieniu.
Lepszy z waćpana rycerz niżeli dworak, — mówił z uśmiechem — a no, krwią połączeni jesteśmy, dlatego się do niego odezwę w delikatnej sprawie...
Janino mój, nieprzyjaciół mam i zazdrosnych, gardziłbym nimi, gdyby o mnie szło, lecz na królowę jejmość się zasadzili, bo wiedzą, że tem mi dojedliby najmocniej. Grożą mi, że w kościele nagłos koronowaniu zaprzeczą, zaprotestują i nie dopuszczą... Nie ustąpimy przed postrachem ani ja, ani ona — lecz sromu dla domu trzeba uniknąć. Któż mi w kościele utrzyma ład, aby nie dać burdy zrobić?...
Ja na waści rachuję — dodał król.
Namyślał się Pełka, niebardzo siebie będąc pewien, lecz odmówić panu nie było można. Litość brała, patrząc na niepokój jego!
Już się to zaczynało układać, jakby w kościele ustawić dozorców przy tych, coby śmieli oznaki dawać nieukontentowaniu — gdy Pełka, któremu przypadła część w dozorze... dowiedział się o przybyciu pani pisarzowej
Posłała doń natychmiast, szukając po całem mieście, bo się dowiedziała, że pan pisarz był także w Krakowie.
Jako Pac, należał on do tych, co najwięcej sarkali przeciwko Sobieskiemu, naśladując hetmana litewskiego, który dobosza powiesić kazał za to, że rozkazu króla usłuchał, nie czekając, aby go hetman potwierdził. Zrazu próbował zgody Pac i przypochlebiał się elektowi; gdy to nie szło, wrócił się do swojego obozu i z Pacami okoniem stawał przeciw Sobieskiemu.
Zbiegały się tu dwa dziwne urzędy, jakie