Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/369

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W istocie król, nie doszedłszy do połowy linji, stanął... zimny pot oblewał mu czoło... chwiał się... zwrócił błagające wejrzenie ku Olszowskiemu... i szepnął mu kilka słów niezrozumiałych... W kółku otaczających widać było zamieszanie, Niemiec doktór przypadł niespokojny... Król zasłabł... Wojsko stało, oczekując jeszcze, by oblicze pańskie oglądać mogło, gdy wsparty na ramionach dworzan Michał zwolna opuścił pole popisów...
Od hetmana poszły rozkazy, aby muzyka i strzały ustały...
— Tegom się spodziewał, — rzekł Kryszkowski — bo mu z oczu źle patrzało... Nie pójdzie więc z nami na Turka, co i lepiej, boby nam serca odjął.
Rozjechało się zaraz rycerstwo, nie wykrzyknąwszy ani razu na cześć pana... Król odjechał do Lwowa. Gruchnęła o tem wieść, przyjęta nie politowaniem nawet, ale niemal lekceważeniem...
Ciągnęli tedy nie czekając koronni ku Dniestrowi, gdzie się Pac z nimi miał połączyć. Pełka jeden, pamiętny elekcji, przed towarzyszami, ba! nawet i przed panem hetmanem króla bronił — ale go nie słuchano. Pora była jesienna, a jesień zawczesna, mroźna i wietrzna, i śnieżysta... Z pod Glinian ruszywszy, i konie, i ludzie podkarmieni wnet poczuli ciągnienie, gdy się głębiej ku granicom posunęli. Niejednemu zatęskniło się do domu, i nowa wyprawa zdawała się szaleństwem... Sobieski tylko, który bywał sam zamłodu w Konstantynopolu, a naturę Turków znał — wiedział, iż im łatwiej z zahartowanym na zimno żołnierzem podoła, niżeli w innej porze... Rozeszła się też była wieść straszna, iż Rzeczpospolitą uważając po budżackich traktatach za hołdowniczą, sułtan wysłał agę do króla z firmanem pańskim i kaftanem w podarku, który toż znaczył, co kajdany...
Kaftan ten miał być szatą Dejaniry dla nieszczęśliwego Michała — ostatnim ciosem, co go