Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/367

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nim się chciał z króla naśmiewać i w obliczu wszystkich go upokorzyć...
Na czele rycerstwa ciągnęły husarskie i pancerne chorągwie...
Ówczesny huzar był może najwspanialej przybranym w Europie żołnierzem... Każdy ze szlachty, co pod chorągwią służył, silił się o konia i sadził na zbroję i rząd, tak że najmniejszy towarzysz na pana w szeregu wyglądał. Dywdyki szyte, siodła kute srebrem, rzędy sadzone kamieniami nie były tu żadną osobliwością, ile chlebem powszednim. Świeciły na piersiach błyszczące zbroje i zarzucone na ramiona skóry lamparcie i tygrysie, a gdy podniesione proporczyki zaszeleściały nad głowami, a skrzydła zagrały jak do lotu, miło było spojrzeć na ten mur z żelaza i piersi zbudowany, który łamał jak taran niewiernych szeregi. Obok nich mniej okazale może wyglądali pancerni, lecz to był żołnierz nie na pokaz, ale do czynu, nie do parady, ale do rozprawy. I w ostatnich rzędach pachołków znalazłbyś jeszcze takie serca, że je w pierwszych można było postawić... Tu stał Pełka w żelaznej misiurze, w zbroi i kolczudze, patrząc zdala na królewski dwór i na samego pana, nie konno, lecz kolebką przybywającego do rycerstwa.
Michał wysiadł, podpierając się na lasce, — w stroju owym niemieckim, który zawsze nosił, a którego nie cierpiano — peruce na głowie, w haftowanej sukni, w pończochach i trzewikach...
Nie trzeba było więcej aby serca odwrócić. Cały ten tłum, nawykły w ubiorze obcym widzieć godło niechęci odwiecznych, poczuł się niemal zawstydzonym, spostrzegłszy króla pieszo, okrytego wstążkami, w kapeluszu z pękiem piór — a co gorsza — bladego, strwożonego — zdającego się obcym temu, co go otaczało.
Działa grzmiały na przyjęcie, powiewały chorągwie — szeleściały kitajkowe proporce,