Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/250

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nigdy nie rościła pretensji. To też choć ją diament i opal nęciły, ręką odtrąciła sepecik i rzekła nadąsana:
— Dziękuję waszmości, panie Pełka, za dobrą intencję, a no daru przyjąć nie mogę. Nigdym dla waszmości dobrą nie była... jako żywo! do tego się nie przyznaję. Ja mam dosyta klejnotów, a waszmości się to na nowe gospodarstwo przyda.
Pełka skłonił się, i sepecik dlatego na stole postawił. Obrócił się potem nieporuszony do wojewodziny.
— Pani będziesz na mnie łaskawszą, — rzekł, dobywając z pod serca drugie, kamieniami pięknie sadzone pudełeczko złote, a z niem razem wypłowiałą kokardę niebieską, na której widok Jadwisia się zapłoniła. On, milcząc, nazad ją na sercu położył. Za pociśnięciem otwarło się owo misterne pudełko i w niem na aksamicie ponsowym ukazała się leżąca balsamka złota, u której końca wisiała jak gruszka wielka perła przecudnej wody.
— Wojewodzino! pani a królowo moja! — zawołał, chyląc kolana przed nią... obdarzyłaś mnie niegdyś droższym mi nad wszystkie skarby świata klejnotem, przyjmże sercem dawnem ode mnie mały upominek ten... Balsam, zamknięty w tej puszce, droższy jest od niej samej. Rośliny, z których oddechu został zdobyty, kwitły na dalekim Wschodzie, na granicy raju ziemskiego, i z niego może ciągnąc soki, nabrały tej przedziwnej własności, iż gdy serce ludzkie strapienie uciska, gdy smutek duszę dręczy, dosyć jest otworzyć balsamkę i wciągnąć jej ducha w siebie, aby o wszelkiem utrapieniu zapomnieć. Perła, która jak łza zawisła na niej, niech pani przypomni starego młodości przyjaciela, którego żywotowi na łzach też nie zbywało.
W czasie, gdy tę orację mówił Pełka, oczy Jadwisi biegały to na niego, to na balsamkę ko-