Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przyszło niby nie wywoływane i nie żądane.
Zrazu książę tak był szczęśliwy, iż się na to zgadzał, bo godził się wogóle na wszystko, czego po nim wymagano; po kilku jednak dniach zaczęło mu być coraz pilniej tę śliczną laleczkę nazwać swą żoną.
Pokazało się, że musiał bardzo rychło powracać na dwór cesarski, dokąd go powoływano dla spraw wielkiej wagi; począł więc przebąkiwać o konieczności przyśpieszenia ślubu, przeciwko czemu nic nie miała wojewodzina, chcąc co najrychlej przedstawić się na cesarskim dworze. Matka różne błahe powody zwłoki przytaczała, wogóle wszakże obronić się ani mogła, ani miała prawa, wojewodzina rozporządzała sobą, napomknął jej o tem książę Proński, gdy mu się wolą matki składała...
Miał tylko po kolebki i konie wyjechać do Warszawy, powrócić z indultem i zabierać żonę do Wiednia.
Wiedeń cesarski, świetne otoczenie dworu, zabawy, wszystko to wabiło tak bardzo Jadwigę, iż niecierpliwsza może była od zakochanego podkomorzego. Szepnęła mu więc, aby po kolebki, konie i indulty jechał zaraz, a jak najrychlej powracał i wypędziła go z Horbowa w dni kilka. Tego czasu zamierzała użyć podczaszyna, aby wzamian za wytargowany dar dóbr śląskich od księcia sobie od niej wyżebrać choćby jedną folwarczynę.
Zostały same z panem łowczym Godziembą i dwoma utrapionymi młodzikami, którzy już, bez nadziei wzdychając, dosiadywali w Horbowie i dawali drwić z siebie, byle ich nie wypędzano.
Podczaszyna w dosyć dobrem usposobieniu, wesoło podżartowywała z wiecznie zakochanego Godziemby, strzelistemi ją prześladującego afekty. Jadwiga trzymała przed sobą obu wiernych, pozostałych jej adoratorów bez nadziei, szydząc z nich potrosze i bawiąc się nimi, a pła-