Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W izbie gościnnej siedziały już kołem wszystkie trzy panny, otaczając podczaszynę, która w najlepszym humorze, na siedzeniu rozparta, śmiała się, coś rozpowiadając, do rozpuku...
Wtem ujrzawszy wchodzącego Pełkę, a nie mogąc się pohamować, rzuciła się aż na siedzeniu i pobladła, prostując się sztywnie i przybierając minę poważną.
Panowie Zagórscy, wedle obyczaju, siostrom i podczaszynie gościa przedstawili. Jejmość spojrzała na Pełkę gniewnie i bryznęła z przekąsem:
— O! tego jegomość pana przedstawić mi nie potrzebujecie, bo my się zdawna i dobrze znamy...
Pełka już miał coś odpowiedzieć, ale powstrzymał się, skłonił tylko i na bok ustąpił. Oczy wszystkich trzech panien ciekawie się na niego zwróciły, ale że był chłopak jak malowany, a słysząc przytyk, jeszcze się gdyby jabłko zarumienił, nie uczynił na nich przez to złego wrażenia. Ciekawość tylko zaostrzyła się.
Zagórscy, jako ludzie doświadczeni, wnet rozmowę skierowali na sprawy publiczne, żeby prywatnych nie dopuścić. Wszczęła się rozmowa o oblężeniu Krakowa, o królu, o dworze i o panu Czarnieckim...
Pełka, który niedawno widział podczaszynę na zamku w Głogowie w najlepszych na oko stosunkach z królową i królem, boć królestwo ichmość córce jej wesele sprawiali — zdziwił się niepomału, słysząc ją tu z przekąsem odzywającą się o obojgu. Zmilczał wszakże.
Zagórscy nie dopomagali wcale, a Rożański nawet za króla się ujął.
Miała go już za pognębionego bezpowrotnie podczaszyna. Wacek się odezwał:
— Jeszczeć to przecież nie koniec wojny, a choć się królowi ichmości nie wiodło zrazu, nie całkiem w tem jego wina. Może się też fortuna poprawić.