Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

starosta dynaburski, Fromhold Wolff, starosta chęciński, Branicki i wielkorządca krakowski, Płaza, o których wątpić nie było można, iż ich Czarniecki posyłał...
Na ten widok Pełka skrył się już do namiotu, aby nie patrzeć...
Rozeszło się też wnet, że traktaty u Wittemberga spisywano... Czy się Bochwicz dostał do miasta, trudno było domyślić się — a Pełce zdawało się, iż mu, bądź co bądź, trzeba tam było, aby słowo królewskie zaniósł.
Czuł się w sumieniu związanym.
W biały jednak dzień próżno łamał sobie głowę, co pocznie. Po chwili zawołał żyda na radę. Ten już bodaj wprzódy o tem myślał — a nie widział innego sposobu, tylko zawczasu się pod mury podkraść za dnia, w jamie gdzie przeleżeć do nocy, a do furty pociemku dolazłszy — dobyć się do środka...
Tego dnia mniej to może trudno było, bo się już poddania spodziewano, z obu stron milczały działa, a żołdactwo odpoczywało i zabawiało się, ciesząc tem, że wkrótce lepsze kwatery dostanie.
Więc niby się przechadzając, a rozglądając, gdy im nikt drogi nie tamował, Pełka z towarzyszem kołowali tak, a szli w biały dzień, dybiąc na zręczność, gdy się do przekopu dostać będzie można... Lejbuś pierwszy skoczył, za nim poszedł Pełka, a gdy, przyczajeni, przekonali się, iż nikt ich nie goni, bo nikt nie dostrzegł, znaleźli kawał obalonego muru z blanków, za który zasunąwszy się... na ziemi pokładli, czekając mroku. Byli niedaleko nawet tej samej furty w murze, którą na tę wyprawę wychodzili. Chociaż dzień w tej porze krótki, ale czekającym on zawsze długim wydawać się musi — piekielnie też wymęczyli się, nieruchomi za gruzem leżąc.
Nareszcie zmierzchać zaczęło... i noc powoli zsunęła się na obóz milczący, na miasto nie-