Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Stary, niejaki pułkownik Obryski, nawet religijnie dosyć dowodził, iż woli Bożej się sprzeciwiać nie godziło — a poddać się jej raczej w pokorze, gdyż nie co innego było, jak dopust Boży... a kara za grzechy...
Obiegała też wieść po obozie, że Kraków był bliski poddania i że trębaczów posyłał król Gustaw z ostatecznem wezwaniem, poczem już szturm gwałtowny przypuścić miano. A nierozumnem było na łupież tylu skarbów i świątyń się wystawiać, gdy je ocalić mogli. Dano też znać do miasta o poselstwie od komputowych...
Chociaż nie tak dawno się był Pełka oddalił, łatwo mu było, zdala nawet patrząc na Kraków i mury, przekonać, iż ruin przybyło i łatania około porozbijanych baszt i kortyn...
Nie wiedział o tem w Głogowie, iż król był Leszczyńskiego, wojewodę łęczyckiego, posłał do traktowania z Gustawem. Mówiono też, że od kilku dni w mieście pod gradem kul i w nieustannem znużeniu wszyscy domagali się poddania, nawet ci, co wprzód twardo przy obronie stali.
Słowem, w obozie potęga gustawowska tak się już przedstawiała groźną, że ani pomyśleć było można, aby się jej opierać... Gorętsi wreszcie klęską hetmana Potockiego, którego Chmiel rozproszył, dowodzili, iż nic nie pozostawało, tylko się garnąć pod opiekę Szweda...
Pełka, nasłuchawszy się tych mów różnych, przeciw którym wierności dla króla stawić już nawet nie było sposobu, bo sobie Kazimierza bardzo lekceważono — posmutniał wielce.... ani o sobie mógł myśleć, co pocznie.
Naradzali się z Lejbusiem, gdy trębacza ujrzeli u bramy Mikołajskiej i ruch znaczny, i ludzi, od kasztelana idących z listami do Wittemberga, a zaraz odpowiedzi niosących, aż wkrótce z białą chorągwią i trębaczem ukazali się z miasta jadący do namiotu wittembergowego,