Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

den mógł się przekraść. We dwóch bowiem razem jadąc, pochwyceni obaj być mogli.
Pełka z Lejbusiem rachowali na swe pasy szwedzkie i po naradzie postanowili zajechać najprzód do Hożej Wólki do Snarskiego, skąd, zostawiwszy konie, pieszo się przekradać myśleli.
Nad wieczór już przybyli do znanego dworku. Jakiż był smutek i zdziwienie Pełki, gdy, w bramie już prawie będąc, spostrzegł ze dworu pozostałe tylko zgliszcze i sterczące węgły niedopalone...
Stary żebrak, wlokący się gościńcem, powiedział im, że Snarskiego Szwedzi za to ubili, iż nic u niego nie znaleźli, bo go wprzódy już drudzy ze szczętem obrabowali... Trochę wbok był drugi folwarczek i dwór, do którego już nocą się dostali — ale ten pustką stał, bo się z niego wyniósł dziedzic, kołkiem drzwi podparłszy... Szwedzi go jeszcze nie spalili, znać tylko było, iż tu już niejeden raz gościli i, odrywając podłogi, rozbijając mury, grzebiąc się w lochach, szukali zakopanych skarbów. Blisko stojąca kapliczka, złupiona także, otworem stojąca, snadź za stajnię służyła... bo po koniach i żołnierstwie ślady w niej zostały...
We dworze nanieciwszy ognia w pustej izbie bez okien, w której się tylko okiennice jakoś zachowały, przedrzemali noc do ranka. Stąd już na szopę mieli iść, konie porzucić i następnej nocy do Krakowa się próbować przedzierać...
Dotąd po myśli jeszcze szło prawie wszystko... Wstawali właśnie ze słomy mokrej, na której przeleżeli noc tę, gdy Lejbuś, przyłożywszy ucho do ściany, dał znak Pełce, ażeby się przyczaił i mówić przestał... Szelest jakiś i stąpanie podejrzane dawało się słyszeć przy domu... Lejbuś zamierzał już jedną z okiennic otworzyć i rzucić się w pole i zarośla pieszo... gdy szczęk oręża dał się słyszeć pod oknami, a tuż z zapa-