Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wojewoda był widocznie starszy, ale starosta ociężalszy od niego. Z twarzy byli sobie podobni, tylko syn mniej o sobie pamiętał, a że niewiele się ruszał, zbyt zawczasu otyłym być poczynał, od czego wojewoda się obronił, sypiając na twardem, jedząc umiarkowanie nader i spinając się, co paski strzymały...
Podczaszyna ani wiedziała o przybyciu syna, ani go znała... Zdziwiła się niezmiernie, widząc ich przybywających, ale domyśliła się zaraz wszystkiego, a że każdemu mężczyźnie rada się była podobać, z zalotnością i wesołą twarzą powitała Tymoklesa... który zachwycony został i córką, i matką; a bodaj ostatnią więcej jeszcze, niż trochę dziecinną Jadwisią, która, jako przyszła macocha, wydala mu się śmieszną...
Lecz człek skromny, łagodny i bardzo powolny, siadłszy w krześle naprzeciw podczaszyny, mnąc czapkę i mało się odzywając, odbył wizytę, nie dając po sobie najmniejszego znaku ani ukontentowania, ani niezadowolenia... Jadwisia z przestrachem jakimś mu się przypatrywała z boku. Nim wyszli stąd, korzystając z tego, że przy obcych syn się z żadnem słowem odezwaćby nie śmiał, wojewoda głośno oświadczył, iż panna podczaszanka była mu zaręczoną. Poczem Tymokles ucałował ją w rękę, pocałował podczaszyny rączkę także i razem z ojcem milczący się oddalił.
Starosta natury był powolnej, ale na pewnym dowcipie mu nie zbywało.
— Cóż asindziej na to? — zapytał go, wychodząc pan wojewoda...
— Hm! — odparł syn — nie jest to moja rzecz ojcu dobrodziejowi ani chwalić, ani ganić jego czynności, dawno bowiem powiedziano, że jaja od kur mędrsze być nie mogą.
— A cóżbyś rzekł, gdybym ojcem jego nie był?
— Co tu powiedzieć, kiedy panienka tak pięk-