Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ładowa pieczara.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cham, nie przeszkadza mi to kochać i mego terazniejszego...
Właśnie gdy się to działo, w okolice Starego i w najbliższe sąsiedztwo przybył mężczyzna młody, całkiem nieznajomy w téj stronie, który Zalesie wziął dzierżawą. Wiedziano tylko że się nazywał Juljusz Zléwa, że trzyletnie z góry zaliczył pieniądze, i że z nikim żyć niechcąc, zamknięty w domu, oddawał się cały gospodarstu, a wolne chwile trawił z książką lub strzelbą w ręku. Młody, przystojny i jak się zdawało nie ubogi przybysz, bo wszystko co go otaczało zdradzało dostatek, z powierzchownością świadczącą o wychowaniu, z twarzą zajmującą i smutkiem oblaną; nie mało nakłopotał okolicę od któréj stosunków usilnie zdawał się stronić. Nadzwyczaj więc zaintrygowało wszystkich gdy się dowiedziano nagle, że był w Starém. Na pierwszą wieść o tem, natychmiast stare panie wykrzyknęły klaskając w dłonie — Zobaczycie, że on się z nią ożeni!
Tymczasem tajemniczy Juljusz prawdziwie przypadkiem zawitał do Starego; potrzebował kupić drzewa na opał, i po prostu dla