Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ładowa pieczara.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przysięgam to wam, oto przy tych martwych zwłokach jego.
— On to mówił? on tego chciał po was? spytała wdowa.
— To były słowa jego, słyszałem je, ale gdybym ich nie słyszał, gromada Starego poczułaby się do obowiązku swego. My z panami naszemi złączeni jesteśmy od wieków jedną dolą i jedną ziemią, jednym kościołem i smętarzem, jednym chlebem i łzami; nasi ojcowie cierpieli z ojcami waszemi i radowali się z niemi; myśmy pracowali dla nich potém, oni dla nas krwią swoją. Nie było na wsi radości, w któréjby dwór nie miał udziału, nie było w dworze wesela na któreby nas nie wezwano; wszystko nam było wspólne, aż do pracy którą wyście kierowali głową, my spełniali rękami ochoczo. Ten wiekowy węzeł pani nasza, nie zrywa nic, boby się potrzeba zaprzeć przeszłości i ojców, których chyba zwierzę nie zna; myśmy twoi opiekunowie, obrońcy, słudzy, a Bóg nad nami wszystkiemi z opieką Opatrzności.
Łzy rzęsiste puściły się z oczów biednéj