Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ładowa pieczara.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dał ciszéj, byłoby lepiéj żebym sam mógł się tu znajdować, a jemu straż waszę powierzyć.
— Zrób więc jak lepiéj, odpowiedziała Marja szybko kierując się ku pokojowi dziecka, za pięć minut będziemy gotowi, ja, Staś i Marjanna.
Hryć wybiegł tym czasem rozporządzić ludźmi i chwycić broń potrzebną, z pozostałéj po nieboszczyku. Ludzie dworscy zebrani w początku, przerazili się tą nowiną, bo napady na dwory Jednookiego, które powiększał jeszcze strach co o nich wieści roznosił, sławne były okrócieństwy i wściekłością, tego rozbójnika. Wprędce jednak dowiedziawszy się że cała wieś już na nogach, że Hryć sam kieruje obroną, żwawo i ochoczo wzięli się do przygotowań. W chwili wyniesiono wszystkę broń i ładunki, rozdzielono ją pocichu, pogaszono światła i stary wybiegł do ludzi wiejskich, już się ściągających pod stare lipy, by im oznaczyć stanowisko. Zbójcy od Turowszczyzny idąc musieli wchodzić przez wał wysoki, na który wiodły powyrąbywane w nim ścieżynki; w tém miejscu po krzakach i za drzewami rozstawił kołem