Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ładowa pieczara.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nowego — nauki, świata, zagnieździło się niepojętym sposobem na wieczny niepokój.
— Żałujesz więc kochany nauczycielu, żeś się oświecił, udoskonalił i podniósł?
— Długoby to było o tém mówić, — rzekł stary zamilknąwszy chwile, — ale doprawdy i wieśniak nie jest bez wiedzy pewnéj, bez pojęcia świata, bez rozgarnienia, tylko źródło wiedzy jego jest wcale różne od waszego.
Ja cóś dziś umiem, bywałem po świecie, widziałem ludzi, znam ich uczoność, wróciłem teraz na wieś i usiadłem wśród swoich. Patrzę i widzę, że nie są oni tak ciemni jak wy sobie wyobrażacie. Niéma tu nauki co wszystko rozbiéra, układa do jakiegoś wymyślonego porządku, numeruje i dziwnie przezywa, a ostatecznie rozpatrzywszy się w tém co zrobiła, wyrokuje że istoty rzeczy nie zna; niéma nauki która wie o wszystkiém, a nie rozumie niczego; ale natomiast z podań odwiecznych doszła nas wiedza tajemnic niedostępnych uczonym i pojecie świata takie, jakiém Bóg spromienił czoła piérwszych ojców rodzaju ludzkiego.
Starzec widocznie zdawał się jakby na-