Strona:Józef Grajnert - Dzielny Komorek.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w myślach, oparty o słup, nic nie widział, co się wkoło niego dzieje, zapytał go:
— Iluż was tu było, kolego?
Słowa to wymówiono po francusku, przetłómaczył adjutant marszałka wiarusowi po polsku, ten więc sięgnąwszy do kaszkieta ręką, odpowiedział:
— Ja sam, panie jenerale! musiałem się bronić przeciw dwudziestu może napastnikom, którzy mnie tu zaskoczyli, jak szedłem za furażem.
— Jak się nazywasz? — zapytał znowu w imieniu jenerała adjutant.
— Komorek się nazywam.
Marszałek, mając to wszystko wytłómaczonem sobie po francuzku, nie posiadał się z radości i podziwienia nad taką wielką odwagą polskiego piechura i uścisnąwszy mu rękę przyrzekł, że nie zapomni o nim, a tymczasem polecił opatrzeć mu rany, jako też i rannym nieprzyjaciołom, którzy na piasku jęczeli. Zostawiwszy potem część szwadronu z oficerem, który wziął w opiekę Komorka i rannych, sam z resztą szaserów udał się śpiesznie drogą pod Gdańsk oblegany przez nieprzyjaciół.
W kilka tygodni potem prosty żołnierz, Komorek, za waleczność, został podporucznikiem.
Następnie, gdy polskie chorągwie, towarzyszące wszędzie armii francuskiej, biły się ciągle walecznie, o czem świat cały wie, odznaczał się i nasz podporucznik Komorek po wielokroć w krawych bitwach; a podczas wojny z Austryą dosłużył się stopnia kapitana Wszyscy bliżsi mu towarzysze broni szanowali i kochali kapitana Komorka, bo Komorek był prawym i na każdym kroku mężnym wojakiem. Sam książę Józef Poniatowski, który tak dobrze Niemców kro-